Otyłość u dzieci, część 2

Podziel się tym wpisem

W poprzednim artykule „Problem otyłości u dzieci od najmłodszych lat” opisywałam aspekt odżywiania i jego wpływu na nadmiar kilogramów u dzieci. Drugą bardzo ważną przyczyną tego zjawiska jest brak wystarczającej aktywności fizycznej – zwłaszcza w relacji do coraz bardziej kalorycznych posiłków spożywanych przez nasze maluchy.

W latach ’80 nadchodzący boom technologiczny dopiero raczkował (pomijając fakt, w jakim systemie polityczno-gospodarczym znajdował się wtedy nasz). Ograniczona oferta programowa TV, pojedyncze egzemplarze Video VHS czy nieliczni szczęściarze posiadający Spectrum, Atari czy Commodore nie stanowiły miażdżącej alternatywy dla podwórka, placu zabaw, trawnika czy trzepaka. Siłą rzeczy Maluchy spędzały czas biegając, grając w cokolwiek, jeżdżąc na czymkolwiek. Szkoły podstawowe organizowały SKS’y, w skromnych często salach gimnastycznych, które mimo tego pękały w szwach od dzieciaków chcących uczyć się jakiejkolwiek dyscypliny sportu. Chętni ze wsi i mniejszych miasteczek często musieli dojeżdżać po naście kilometrów do większych ośrodków by moc trenować w klubie sportowym czy choćby popływać w basenie. Mimo tego – chciało się – zarówno dzieciakom jak i rodzicom (moja mama dowodziła mnie na treningi pływania 25 km).

Obecnie oferta sportowo-rekreacyjna dostępna dla dzieci jest niemal jak „sky is a limit”… Orliki, kluby taneczne, ścianki wspinaczkowe, baseny, korty tenisowe a także unowocześnione i bardzo dobrze wyposażone szkolne sale gimnastyczne… a chętnych do ćwiczeń z roku na rok ubywa. Zatem dlaczego dzieci zażywają obecnie mniej ruchu niż 20 lat temu – tym bardziej, ze możliwości uprawiania wszelakiego sportu w Polsce wzrosły w tym czasie kilkukrotnie? Wg mnie główne przyczyny są dwie.

1) Boom technologiczny, polepszenie standardu życia, zmiany kulturowo-mentalnościowe.

Przyspieszony rozwój szeroko pojętej techniki przyniósł ze sobą przytłaczającą „kontr-propozycję” dla szeroko rozumianej aktywności sportowej dzieci. Setki kanałów TV, pasjonujące gry komputerowe czy wreszcie Internet, skutecznie przykuwają dzieciaki do foteli.

Popołudniowa gra z kolegami w piłkę o sile własnych nóg zamienia się w spotkania czy gry w sieci. Przyczyna ich otyłości numer 1 – a także wielu innych problemów zdrowotnych. Udogodnienia życia codziennego również przyczyniają się obrastania w tłuszcz… Dziecko wychodzi z domu, zjeżdża winda na parking, wsiada do samochodu, jedzie pod sama szkole, siedzi kilka godzin w ławce, gdy przychodzi lekcja WF’u pewnie ma zwolnienie, a jeśli nawet nie to obecna liczba godzin WF’u w szkołach to rozpacz. Wraca do domu znów samochodem, odrabia lekcje, odpala komputer… Niemal w każdym budynku, do którego się przemieści istnieje winda czy ruchome schody. Po co komu nogi? A teraz niech każdy z rodziców przypomni sobie siebie samego 20 lat temu, począwszy od tego ile razy w ciągu dnia trzeba było pokonać klatkę schodową na 4 piętro, ile metrów dojść do przystanku czy stacji, ile kilometrów przebiec grając w berka, ile spalić kalorii skacząc „w gumę”… Mam dalej wymieniać?

Zatrzymując się jeszcze na chwile przy lekcjach WF. Nie dość ze ich liczba jest śmiesznie mała, to jeszcze te zwolnienia wypisywane przez rodziców… „moje dziecko zbytnio spoci się na wf”, „moje dziecko nie lubi wf, bo trzeba biegać”, „moje dziecko przeziębi się na lekcji wf”. Śmiać się czy płakać? A wiem co pisze, gdyż byłam nauczycielka WF w prywatnej szkole i naczytałam się, oj naczytałam…

2) Pęd życia rodziców

Permanentny brak czasu dorosłych może z łatwością przełożyć się na ponadnormatywne kilogramy dziecka. Brak czasu by przygotować zdrowy posiłek – by zyskać na czasie można przecież zamówić pizzę, no i dzieciaki się ucieszą. Brak czasu by zawieźć dziecko na dodatkowe zajęcia sportowe. Często rodzice są na tyle zmęczeni, ze sami nie maja siły (ochoty) na sport. Zamiast zabrać swoją latorośl na basen czy do parku wolą pójść do kina, galerii, restauracji – kosztuje ich to mniej wysiłku, zwłaszcza że wszędzie dojada samochodem a w budynkach są już w/w ruchome schody i windy. Zatem dziecko albo siedzi albo jest wożone. Oprócz przyrastających kilogramów, młody organizm jest niedotleniony, pojawiają się wady postawy.

Pozbawiając dziecka ruchu, które ma ogromne znaczenie dla jego prawidłowego rozwoju – nota bene nie tylko fizycznego (!) – zaczynasz robić z niego przyszła kalekę. Jego organizm obrasta tłuszczem, mięśnie nie trzymają kośćca, stawy są nadmiernie obciążone unoszeniem nad kilogramów. Im dziecko jest bardziej otyłe, tym bardziej jest zniechęcone do sportu czy lekcji WF’u. Każdy krok, każdy przysiad, powoduje że dziecko nadmiernie się meczy, dyszy, sapie i poci. Każde ćwiczenie jest wykonywane nieudolnie bądź nie wykonane na czas. Do tego dochodzi czasem jeszcze do braku akceptacji, wyśmiewania czy poniżania wśród rówieśników, mimo powszechności – jakiś sposobem nieco wysportowanych. Lepiej następnym razem przynieść zwolnienie od rodziców. Koło się zamyka.

To od Was zależy jak zdrowe przyszłe życie zafundujecie Maluchowi. Zaszczepiajcie w nim chęć do ruchu od najmłodszych lat, zainteresowanie (czynne!) każda dziedzinie sportu. Pokazujcie, że wolny czas należy spędzać aktywnie na świeżym powietrzu, bądź sportowym autorytetem dla niego. Będzie Ci za to wdzięczne do końca swojego życia – najciekawsze, że nie będąc tego do końca świadomym. A Wam również będzie na sercu, duszy i… kręgosłupie lżej. Trzymam za Was kciuki.

Więcej wpisów

Twój koszyk
Facebook Instagram YouTube TikTok
Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, czasami umieszczamy na komputerze użytkownika (bądź innym urządzeniu) małe pliki – tzw. cookies („ciasteczka”). Podobnie postępuje większość dużych witryn internetowych.
Zacznij pisać aby zobaczyć produkty, których szukasz
Sklep
Blog
Moje konto
0 Koszyk