Pierwszy spacer – hartowanie

Podziel się tym wpisem

Pierwsze pytanie jakie się nasuwa świeżo upieczonym mamom to kiedy możemy wyjść z domu na pierwszy spacer z niemowlakiem?

Łapiemy za telefon i zaczynamy dzwonić po doświadczonych koleżankach, potem wertujemy strony internetowe, a na końcu przypominamy sobie co lekarz mówił na ten temat.

Po tylu znacznie różniących się od siebie opiniach znowu jesteśmy w punkcie wyjścia – zwłaszcza że w sumie każda z nas ma inny sposób podejścia do wychowywania swojego dziecka.

Jedne uważają, że z dzieckiem możemy wyjść po 2 tygodniach, inne stosują się do zasady 3-4 tygodni izolacji brzdąca od środowiska zewnętrznego, a jeszcze inne mamy spacerują drugiego dnia po wyjściu ze szpitala.

Teoretycznie, według lekarzy należy spędzić 16 dni w mieszkaniu ponieważ układ immunologiczny niemowlaka nie jest jeszcze wystarczająco przystosowany i przygotowany do zetknięcia się z nowymi bakteriami i wirusami. Organizm dziecka może sobie z nimi nie poradzić.

A praktycznie?

Ja uważam, że nie ma nic lepszego niż świeże powietrze dla naszego Dzidziusia. My zaliczyłyśmy pierwszy spacer na drugi dzień po wyjściu ze szpitala, czyli w XXX dniu po jej narodzinach (pobyt w szpitalu przedłużył się z powodu żółtaczki) ale była to letnia pora, na dworze było bardzo ciepło. Moim zdaniem jedyne co powinnyśmy wziąć pod uwagę to porę roku.

Zimą kiedy za oknem jest -15C, sypie śnieg, to zaczynamy od wystawienia malucha na balkon na 15-20min. Z dnia na dzień zaczynamy mu wydłużać czas przebywania i hartowania się na świeżym powietrzu.

Aby Was drogie mamy przekonać do zimowych spacerów, przedstawiam taki argument. Sprzyjającym środowiskiem rozwijania się bakterii i wirusów jest ciepło, które fundujemy naszym maluchom w mieszkaniu. Z kolei zimno i mróz je zabijają.

Drugim powodem, dla którego nie wychodzicie na spacery w pierwszych tygodniach życia jest obawa, że mroźne powietrze zaatakuje górne bądź dolne drogi oddechowe.

Patrząc na to racjonalnie – jak można przeziębić dziecko, które jest cieplutko ubrane, w fusaku, odwrócone od wiatru i w dodatku budka wózka jest zamknięta?

Nie ma takiej opcji żeby się tam mroźne powietrze dostało. Jak wyciągniecie malucha ze śpiworka to zobaczycie, że będzie całe cieplutkie. Świeże, mroźne powietrze przyczyni się do lepszego, dłuższego i zdrowszego spania, a przede wszystkim do hartowania organizmu.

Warto się nad tym zastanowić.

Idealnymi porami na poporodowe spacery w pierwszym tygodniu życia naszego maluszka są pozostałe trzy pory roku.

W ich okresie nie powinnyśmy się nawet minuty zastanawiać czy jest już odpowiedni czas na spacer. W moim przypadku długość spaceru była uzależniona od mojego samopoczucia, gdyż to właśnie ja na początku wytrzymywałam zaledwie 1-1,5h spaceru. W miarę wracania do formy moje przechadzki wydłużały się do 3-4h nawet 2-3 razy dziennie. Moja córka przebywała cały czas na świeżym powietrzu dlatego nie miała problemu z długim spaniem, jej mózg był bardzo dobrze dotleniony, a ja dzięki systematycznej aktywności ruchowej wracałam łatwo i przyjemnie do formy.

W trakcie dnia pamiętajmy żeby ubierać dziecko w tyle warstw ile my mamy na sobie. Czym się sugerować i jak sprawdzić czy dziecku nie jest zimno? Najprostszą metodą jest przyłożenie naszej dłoni na kark Malucha, nigdy nie kierujemy się chłodnymi rączkami, stópkami, bądź zimnym nosem. Przyczyną chłodnych kończyn u brzdąca jest słabe krążenie a nie wpływ otaczającego chłodu.

Dziś wielu rodziców, zwłaszcza dzieci z alergią, może usłyszeć od swoich lekarzy, że optymalną temperaturą dla dziecka jest 20-21 st. C bez względu na wiek jego. To powoduje, że skóra dziecka nie wysusza się nadmiernie, że śluzówki nosa nie wysychają. Obniżenie parametrów grzania kaloryferów sprzyja także mniejszemu rozwojowi roztoczy w pomieszczeniu oraz skutkuje mniej suchym powietrzem w danym pokoju. 

Hartowanie to nie tylko spacery, to także zapewnienie odpowiedniego środowiska w mieszkaniu. Mama zawsze mi powtarzała, że lepiej wychłodzić pomieszczenie, w którym znajduje się dziecko, niż je przegrzać. Częste wietrzenie pomieszczeń do dobry sposób. Gdy nadchodzi pora wieczornego spania otwieram okno, w którym córka śpi, na oścież na około godzinę – oczywiście grzejniki  są zakręcone.

W międzyczasie zaczynam przygotowywać „kolację” dla niej, po czym do takiego zimnego, pachnącego świeżością pokoiku kładę córkę. Pijąc gorące mleko zasypia przy końcówce butelki jak kamień. Kiedy temperatura na zewnątrz podniesie się do około 5st. C mała śpi z rozszczelnionym oknem przez całą noc. Córka przesypia całe noce (10-12 godzin) od kiedy skończyła 2 miesiące – sądzę, że to również dzięki takim chłodnym warunkom.

Ja wzoruję się na swojej mamie, jej zdrowym podejściu w wychowywaniu mnie i brata. Stosowała ona tzw. przez nas „zimny chów,” który owocuje do dzisiaj – nie chorowałam jako dziecko, nastolatka, a teraz również jako kobieta i matka.

Pamiętajmy, że żadne nawilżacze powietrza, mokre ręczniki na grzejnikach nie zastąpią nam świeżego powietrza. Trzymajmy się zasady, że spacer ma być spacerem, a nie przejażdżką w zafoliowany osłoną przeciwdeszczową wózku. Przebywanie na świeżym powietrzu ma dotleniać nasze umysły, hartować i dobrze spędzać czas. U mnie to się sprawdziło, ponieważ mała ma teraz 10 miesięcy i nie była jeszcze chora. Wszystkim mamom życzę tego samego i zachęcam do dzielenia się swoimi doświadczeniami na naszym portalu.

Więcej wpisów

Twój koszyk
Facebook Instagram YouTube TikTok
Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, czasami umieszczamy na komputerze użytkownika (bądź innym urządzeniu) małe pliki – tzw. cookies („ciasteczka”). Podobnie postępuje większość dużych witryn internetowych.
Zacznij pisać aby zobaczyć produkty, których szukasz
Sklep
Blog
Moje konto
0 element Koszyk