Przesilenie wiosenne to temat niebezpieczny, bo tak myślę, że Polacy to sobie lubią narzekać na pogodę i szukać wymówek. Na trening nie pójdę, bo za gorąco albo za zimno. Biegać nie będę, po wieje. Deszcz taki, że nosa za drzwi nie wychylę. A w ogóle to biomet niekorzystny jest – to może cappuccino na podniesienie ciśnienia i czekolada na poprawę nastroju… A może to depresja? Takie permanentne przemęczenie połączone z postawą „nic mi się nie chce i dajcie mi wszyscy święty spokój” to przecież może być depresja! I na to wszystko zjawia się idealna wymówka: przesilenie wiosenne”! Po prostu nic tylko korzystać! Leżeć i narzekać! Wszystko można przesileniem wiosennym wytłumaczyć: nadliczbowe kilogramy, brak motywacji, złą dietę, szarą cerę, wszystko po prostu! A jakoś tak nikt się nie zastanowi, że przesileniu można zapobiegać i trochę z nim powalczyć. Po co? Żeby mieć dobre samopoczucie, być w świetnej formie i mieć w nosie wszelkie pogodowe wymówki! Bo przesilenie wiosenne to nie mit, a stwierdzony naukowo fakt i ma swoją nazwę własną: syndrom zmęczenia wiosennego.
Objawy przesilenia wiosennego.
Skoro wiemy, że przesilenie wiosenne nie jest tylko wymysłem i wymówką, to trzeba się zastanowić, czy i nas ono nie dotyczy. Jak to poznać? Oczywiście po objawach. Pomyśl zatem, czy ostatnio:
- jesteś senne bardziej niż zwykle,
- bywasz osłabiona, szczególnie popołudniami
- masz częste bóle głowy i mięśni bez wyraźnych przyczyn
- jesteś rozdrażniona i masz zdecydowanie mniejszą odporność na sytuacje stresowe
- masz osłabione włosy i paznokcie, szarą i suchą cerę?
Wpływ przesilenia wiosennego na organizm.
Tak to już jest, że wiedza pomaga nie tylko w zdiagnozowaniu problemu – ale potem również w jego rozwiązaniu. Przesilenie wiosenne to naturalna reakcja naszego organizmu na szereg czynników związanych z tą porą roku. Organizm musi bez przerwy być czujny i elastyczny, dostosowywać się do zmian. Wiosną w ciągu dnia mamy do czynienia z ogromnymi skokami temperatur: Przed południem 19 stopni w słońcu, a wieczorem mróz. Ale pogada zmienia się nie tylko pod względem temperatur. Co chwilę leje i wychodzi słońce, raz wiatr zimny raz ciepły, ciągle chmury i tylko chwilami słońce. Niedobór słońca też nam daje w kość. Wszystkie te czynniki przekładają się na nasz organizm:
- brak słońca to niedobór witaminy D
- zmienna pogoda to większe ryzyko infekcji i spadku odporności
- skoki ciśnienia to bóle głowy
- wiatr to rozdrażnienie i nerwowy nastrój.
Dieta.
Na osoby akapit zasługuje kwestia diety w okresie przesilenia wiosennego. Po pierwsze nasz organizm tęskni już za świeżymi owocami i warzywami. Chcemy jeść lżej – ale pogoda temu nie sprzyja a z dostępnością produktów też różnie bywa (bo kto by chciał jeść te plastikowe truskawki sprowadzane w chłodniach z drugiego końca świata?). Uboga w świeże owoce i warzywa dieta przekłada się często na niedobory witamin, soli mineralnych i mikroelementów. Czego nam może brakować:
- brak magnezu to mniejsza odporność na stres,
- brak potasu to osłabione mięśnie,
- niedobór żelaza to poczucie ogólnego osłabienia,
- problemy z włosami, paznokciami to częsty objaw niedoboru cynku,
- za mało witaminy C to zmniejszona odporność na infekcje.
Co w tej sytuacji? Nie zaszkodzi sięgnąć po suplementy (tylko z głową i rozważnie). Pomogą nam również soki owocowe i warzywne: te bomby witaminowo-mikroelemntowe mogą nas postawić na nogi. Warto sięgnąć po kiełki i pomyśleć o… wyhodowaniu swoich! Nie dziwcie się – choćby rzeżucha świetnie się do tego nadaje. A koktajl z awokado, szpinaku i rzeżuchy jest zdrowy, pyszny i ani odrobinę nie za mdły! A jak wolisz coś słodszego – to z gruszką i pietruszką – przepis znajdziesz tutaj: https://ankadziedzic.pl/koktajl-z-pietruszka/
Jak sobie radzić z przesileniem wiosennym.
Urlop. Serio – ja nie żartuję. To naprawdę dobry pomysł, aby w marcu zaplanować sobie co najmniej tygodniowy urlop. I to najlepiej w miejscu, gdzie jest dużo słońca, stała temperatura, łagodny klimat i dużo świeżych owoców i warzyw. Poza sprzyjającymi czynnikami zewnętrznymi urlop to również spokój, odpoczynek i zbliżenie się do wewnętrznej równowagi. Organizm Wam bardzo podziękuje za taki tydzień podarowany na regenerację.
Ruch. Tak, wiem, zaraz pomyślicie: jak Anka pisze artykuł to nie może pominąć aktywności fizycznej. No, ale co ja zrobię, że ruch to zdrowie? W tym przypadku dosłownie! Na wiosnę trzeba się ruszać! Jak jest ładnie – to na zewnątrz! Spacery, marsze, marszo-biegi, biegi. Niech krew zacznie krążyć szybciej w żyłach, niech zarumienią nam się policzki, niech serotonina zajmie miejsce melatoniny. A jak leje? Jak leje – to trening w domu! Wybierzcie sobie co chcecie z mojej platformy i działajcie! Stańcie na macie, poćwiczcie, wyciśnijcie z siebie trochę potu. Dacie radę, szczególnie że walczycie o SWOJE zdrowie i dobre samopoczucie!
Dieta. Tak jak pisałam w akapicie poświęconym diecie: warzywa, owoce i jeszcze raz warzywa i owoce. Trzeba ich zjadać 5 porcji dziennie. Słodycze, kawa, cola – one nie pomogą, a mogą zaszkodzić na dłuższą metę. Więc zamiast po drożdżówkę sięgnij po jabłko!
Spokój. Tak, zapewnij sobie chociaż chwilę spokoju w ciągu dnia. Na relaks, na odstresowanie. Niech to będzie przyjemna kąpiel w stylu domowego SPA albo chwila medytacji lub taniec przy Twojej ulubionej muzyce.