Spis treści
Ja i zmiany.
Czy często wracacie wspomnieniami do dzieciństwa i czasu burzliwej młodości, kiedy nastoletnie szaleństwa nawet teraz Cię zaskakują? Czy patrząc na foty z okresu, kiedy miałaś piętnaście, osiemnaście, dwadzieścia lat sama siebie nie poznajesz? Mnie nie zdarza się to zbyt często, ale każdy taki „powrót do przeszłości” powoduje, że odkrywam coś nowego: albo jakieś wydarzenie, które mnie ukształtowało; albo jakąś cechę, którą wypracowałam; albo jakieś przekonanie, które zmieniłam. Chociaż to, że jestem harda, twarda i uparta, to akurat wcale się nie zmienia…
Tajna agentka.

Grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne tam gdzie chcą.

Błędy i kryzysy.
Były (i będą) okresy w moim życiu, kiedy popełniałam błędy i robiłam różne głupoty. Dziś się z nich śmieję, ale też je doceniam. Doceniam je, bo mnie wiele nauczyły. Przede wszystkim dystansu do siebie samej. Mogę się śmiać z siebie i popukać w czoło własnemu odbiciu w lustrze, kiedy przypominam sobie jak w akademiku zjeżdżałam po schodach na nartach. OK, wiem, że to nie było mądre (choć przyznaję, że wówczas świetnie się bawiłam), ale młodość ma swoje prawa. Teraz zostało we mnie nadal odrobinę z tego młodzieńczego szaleństwa, ale umiem go odpowiednio ukierunkować. Nie oznacza to wcale, że nie ciągnie mnie na free style’owy zjazd na nartach. I pewnie to wkrótce zrobię, bo córeczki już podrosły, chętniej zostają z Dziadkami, a ja mogę korzystać z takiej zdrowej odskoczni. Z czasem zrozumiałam też, że potrzebuję równowagi w swoim życiu. Skupienie się tylko na jednym aspekcie, obojętne czy na Rodzinie (do czego mają skłonności kobiety), czy na karierze (w czym celują mężczyźni), czy na sobie samej (pokolenie Z) nie przynosi nic dobrego. Życie jest różnorodne, ludzie są skomplikowani, nasze potrzeby są złożone. Sztuka polega na tym, aby poznać siebie na tyle dobrze, aby prawidłowo dobrać proporcje wszystkiego co się w życiu liczy. I dokonywać wyborów zgodnie ze sobą.
Pewność siebie.
Często wracam myślami do czasu, kiedy w siebie nie wierzyłam. Porównywałam się z innymi i zawsze dochodziłam do wniosku, że Ci inni są lepsi. Że mają lepsze wykształcenie, są bardziej inteligentni, ładniejsi, lepiej zorganizowani. Zawsze znajdowałam „to coś”, co powodowało że czułam się gorsza. A to, że skazana jestem na mało ambitne zajęcia, które wcale nie przyniosą mi tylu satysfakcji ani sukcesów. Wydawałam się sobie nieatrakcyjna, w dodatku bez perspektyw. Trochę trwało, aż zrozumiałam, że liczy się pasja i najważniejsze jest to, aby robić to co się kocha. Nieważne, czy to są odkrycia naukowe czy naprawa motorów. Że liczy się zaangażowanie i poczucie, że to jest właśnie to czego chcesz Ty. Ty, nikt inny. Nie Mama, nie Tata, nie Mąż ani najlepsza Przyjaciółka. Dlatego odważyłam się „wyjść” z moimi treningami na zewnątrz, do ludzi, do Was. To był ważny krok, przełomowy. Dzięki temu uwierzyłam, że mogę robić to co lubię najbardziej i jednocześnie być szczęśliwa i usatysfakcjonowana. Od tego pierwszego, przełomowego kroku upłynęło parę ładnych lat. Strasznie się cieszę, że jestem tutaj, z Wami. Jestem dumna z tego co osiągnęłam, do czego doszłam inwestując swoją pasję, swój czas, kawałek swojej osobowości. I mam nadzieję, że skutecznie Was zaraziłam nie tylko sportem, ale również radością życia i odwagą!
